Wywiad z Václavem Jiruš, właścicielem 4SR: „Chcemy iść naprzód i być lepsi”
Wywiad do wydania czeskiego magazynu Motocykl z marca 2025 r
Vašku, chociaż teraz jesteś właścicielem szanowanej i uznanej marki, oczywiście nie było tak od początku. Skąd wziął się pomysł na założenie 4SR i produkcję odzieży motocyklowej?
Podczas studiów na uniwersytecie zacząłem importować i sprzedawać markę Padana, ponieważ myślałem, że wszyscy szukają głównie rzeczy do swojego motocykla od ręki i przede wszystkim tanio. Ale ponieważ studiowałem inżynierię mechaniczną, chciałem włożyć coś od siebie do biznesu, rozwinąć coś, stworzyć coś nowego. Krótko mówiąc, chciałem zrobić coś, w czym mógłbym „odcisnąć” swój palec i byłby jakiś czeski pomysł. Co uważam za świetne, ponieważ jestem przekonany, że ludzie w Czechach są inteligentni, bardzo sprytni i potrafią radzić sobie z pozornie nierozwiązywalnymi problemami. Cóż, skoro już wtedy dość szybko zaczynałem jeździć na motocyklu, a raczej próbowałem… Więc wyścigi były oczywiście pierwszą rzeczą, z którą miałem największe doświadczenie, i to jest to, do czego jestem przyciągany i na czym chcę się bardziej skupić.
Czy zauważyłeś jakieś szczególne cechy rynku czeskiego w czasie, gdy byłeś zaangażowany w ten segment?
Myślę, że rynek zmienia się bardzo szybko i od tego rodzaju etykietowania ze stylem, jeśli mam tę czy inną markę, musi być najlepsza na świecie, decyzje zakupowe przesuwają się bardziej w stronę ludzi myślących o tym, jak to działa, jak mogą to wypróbować, aby była w tym jakaś wartość dodana… Czy to w formie usług, czy indywidualnego projektu. Co staramy się jak najlepiej dostosować, a oprócz rekordowej liczby kombinezonów szytych na miarę przygotowujemy również dość wyrafinowany konfigurator internetowy, aby każdy mógł wypróbować, co mu się spodoba, w zaciszu własnego domu.
Jak właściwie wygląda rozwój, testowanie i znajdowanie inspiracji dla Twoich produktów? Założę się, że niewiele osób kiedykolwiek pomyślało o tym, jak skomplikowane jest „zbudowanie” takiego kombinezonu wyścigowego…
I to jest jeden z wielkich błędów, przekonanie, że wszystko jest właściwie takie samo, że wszystkie produkty są szyte tak samo i tak naprawdę nie ma znaczenia, co się założy. Istnieją tam ogromne różnice. I nie chodzi tyle o to, jak się w nim jeździ, jak się w nim porusza, ale głównie o to, kiedy się w nim upadnie. I to jest przykład, kiedy od samego początku w rozwoju naszych produktów zajmowaliśmy się tym, dlaczego, kiedy się w coś wpadnie, niektóre szwy, chociaż są to szwy bezpieczeństwa (i wszyscy bardzo głośno o tym mówią w marketingu), ostatecznie się rozrywają. Ale warunków laboratoryjnych nie można bez zastrzeżeń stosować w rzeczywistych sytuacjach. Doszliśmy więc do wniosku, że musimy opracować własny szew, który opatentowaliśmy i dla którego niezbędna jest technologiczna metoda szycia. I właśnie tam, myślę, zostawiliśmy swój czeski ślad. I to jest właściwie powód, dla którego mamy jeden model kombinezonu, nad którym pracujemy od czasów Matěja Smrža, który jako pierwszy profesjonalista nosił nasze kombinezony w 2008 roku. Tak więc w rzeczywistości aktualizujemy i udoskonalamy jeden krój od 17 lat - i wciąż jest pole do poprawy!
Jak wygląda sytuacja z kopiami i podróbkami, zwłaszcza z Azji? Czy z tym walczycie?
Niestety, tak po prostu jest. Można to podzielić na dwa obszary - jeden technologiczny i drugi markowy. Techniczny nie jest kopiowany tak bardzo, ponieważ jest wymagający i trzeba coś wiedzieć, o wiele łatwiej jest wziąć czyjąś markę, wygląd i to skopiować. I bardzo się z tym zmagamy. Moja siostra jest za to odpowiedzialna i nie jest niczym niezwykłym, że blokujemy około dwudziestu kont eBay miesięcznie, które próbują sprzedawać podróbki naszych rzeczy. Mogłyby to być Indie, Pakistan, a nawet Chiny... Bardzo podoba nam się nasze logo i muszę powiedzieć, że czasami „chłopaki” bardzo się starają i nawet tworzą ładną kopię. Jednak gdyby poświęcili ten czas na stworzenie czegoś własnego, zrobiliby to lepiej. Z drugiej strony, jest to również sygnał, że prawdopodobnie robisz coś dobrze, gdy chcą cię naśladować. Ale kosztuje nas to dużo czasu, który moglibyśmy poświęcić na bardziej pożyteczne rzeczy.
Wasze produkty są w 100% opracowywane w Czechach, ale produkcję zlecacie właśnie tam. A co z jakością?
Nie ukrywamy, że produkcja kombinezonów odbywa się we współpracy właśnie tam. Przez lata mieliśmy tam bardzo dobrą znajomość łańcucha dostaw, a montaż końcowy jest przeprowadzany już tutaj. Staramy się zachować jak najwięcej wartości dodanej produktów tutaj, w Czechach, ale z drugiej strony musimy pozostać konkurencyjni, szczególnie pod względem finansowym.
Co sprawia, moim zdaniem i nie tylko, że jesteście bardzo konkurencyjni na rynkach światowych - a mianowicie „widoczność” w krajowych i międzynarodowych mistrzostwach motocyklowych. Co oznacza, że w Waszym kombinezonie jeździ światowej klasy zawodnik? Jak w rzeczywistości działa sponsorowanie motocyklistów?
Wrócę do pytania o to, jak się rozwijamy i skąd czerpiemy nowe pomysły - właśnie tutaj, u najszybszych profesjonalistów. Aby dostać się do drużyn jakościowych w WorldSBK, trzeba ciężko pracować „od dołu” i zaczynać w większej liczbie mistrzostw krajowych. Przez ostatnie pięć lat wygraliśmy amerykańskie mistrzostwa AMA, Baggery MotoAmerica, hiszpańskiego mistrza Superbike, stocks, sports, brytyjskie BSB, a także IDM... Można powiedzieć, że prawie wszystkie te jakościowe serie krajowe. Jedyne, czego nam brakuje, to włoski CIV. A dzięki tym stopniowym sukcesom wielu szybszych zawodników zaczęło nas zauważać — po prostu mówią sobie nawzajem. I oczywiście wspólnie rozwiązują również, jak te rzeczy działają, kiedy w nie wpadają i tym podobne. I może mówię to trochę nieskromnie, ale mamy już reputację produktu jakościowego w WorldSBK. Przede wszystkim staramy się słuchać naszych zawodników i to jest nieoceniony rozwój. Staramy się odpowiadać na ich prośby tak szybko, jak to możliwe, jeśli mają dla nas sens z technicznego punktu widzenia. A co najważniejsze, stosujemy tę wiedzę również w naszej produkcji konfekcyjnej. Jeśli ktoś zamówi u nas teraz kombinezon szyty na miarę, będzie on już zawierał aktualizacje na podstawie sezonu wyścigowego 2024. Ciekawym trendem jest to, że kombinezony (nawet jeśli chodzi o obowiązkowe poduszki powietrzne) nie są już tak ciasno noszone jak wcześniej.
Tak dla szczegółu, o ilu kombinezonach mówimy dla jednego zawodnika na sezon Mistrzostw Świata?
No to záleží… Cóż, to zależy... bywa, że możemy sobie poradzić na przykład z trzema kombinezonami na sezon... Ale to się rzadko zdarza. Bywa równnież że może to być plus minus osiemnaście kombinezonów rocznie . Oprócz wyścigowych kombinezonów ze skóry kangura, zawodnicy mają również od nas zestaw treningowy tych wykonanych ze skóry bydlęcej.
Czy naprawiacie kombinezony po upadku?
Nie! Absolutnie nie. Nie naprawiamy ich, ponieważ w produkcji obowiązuje pewien proces technologiczny i żadna naprawa, bez względu na to, jak dobra, nie zastąpi tego i nie zagwarantuje tej samej funkcji i bezpieczeństwa tej części kombinezonu.
Naprawilibyśmy go tak, aby spełniał standard, ale po prostu wiem, że nigdy nie będzie tak dobry, jak jest teraz. A przecież żaden z profesjonalnych zawodników nie zaakceptowałby go, jeżdżąc w naprawionym kombinezonie. I oferujemy ten sam standard stałym klientom, odzież jest szyta przy użyciu tych samych procesów technologicznych, co kombinezony dla profesjonalistów, co zdecydowanie (podkreślam) nie jest regułą. Właściwie przyszło mi to do głowy, gdy zacząłem częściej brać udział w wyścigach Mistrzostw Świata - jest to tam bardzo wyraźnie widoczne.
Skoro mowa o padoku Mistrzostw Świata, czy masz jakieś informacje zza kulis lub jakieś konkretne wymagania, których zawodnicy od ciebie oczekują?
Mamy tam jednego gościa, który naprawdę lubi kolor różowy, ale prawdopodobnie po prostu chce się wyróżniać. Ale mieliśmy perełkę w BSB, faceci tam są trochę inni (230-konne superbike bez elektroniki na torach niczym ścieżki w parku)i gotowi są zrobić wszystko, aby kombinezon idealnie do nich pasował i w ogóle ich nie ograniczał - więc są w stanie zdjąć wszystkie ochraniacze i jeździć „ostro” w ten sposób i nie mieć z tym najmniejszego problemu.
Jakie trendy widzisz w rozwoju odzieży motocyklowej? I celowo pomińmy poduszki powietrzne...
Rozwój jest bardzo skoncentrowany na materiałach, rozważano materiały, które byłyby w stanie pokonać skórę. Widziałem kilku motocyklistów, którzy próbowali takich kombinezonów, ale nie chcę nawet mówić, jak wyglądały, gdy w nich upadli. Więc zdecydowanie nie jestem fanem, ale marketing odgrywa w tym względzie ogromną rolę. Generalnie tak jest po prostu w naszej branży. Staramy się tego unikać i skupiać się na sprawdzonych rzeczach. A są sprawdzone, gdy najlepsi będą w nich jeździć przez kilka lat i będą działać. Innym trendem są na przykład lżejsze ochraniacze i ich większa oddychalność, ale czy ci się to podoba, czy nie, zawsze natrafiasz na prawdziwą fizykę w porównaniu z jakimś ustalonym standardem.
Zaczęliśmy od tego, więc zakończmy naszą rozmowę tym. Powiedziałeś, że twoja kariera zawodowa wynika z twojej pasji do wyścigów motocyklowych - czy kiedykolwiek jeszcze będziesz jeździł, czy nie ma na to czasu?
Jeżdżę, ale tylko po normalnej drodze, nie po torze. Ale chciałbym! To zależy od czasu. Czasami jeżdżę po torze samochodami, ale ostatnio nie na motocyklach. Co oczywiście jest złe, ponieważ nadal powinienem umieć siedzieć na łopacie. Ale jeżdżę po drodze, sprawia mi to przyjemność, to dobre, czasami można w ten sposób oczyścić głowę. A w końcu, kiedy przyjeżdżasz do pracy na motocyklu, twój dzień jest lepszy! Ale naprawdę lubię jeździć na WorldSBK lub różne inne mistrzostwa i oglądać naszych zawodników i im kibicować. I jednocześnie staramy się dać im to, co najlepsze, aby jeździli dobrze i byli bezpieczni. Następnie otrzymujemy od nich informacje zwrotne. I dlatego mamy tych zawodników i dlatego z nimi pracujemy – chcemy iść do przodu i chcemy być lepsi. Moim osobistym marzeniem, które chciałbym kiedyś zrealizować, jest móc napisać „World Champion” na wewnętrznej stronie naszych kombinezonów. Byliśmy bardzo blisko, ale ostatecznie to była trudna decyzja...